Informacje

  • Wszystkie kilometry: 15324.56 km
  • Km w terenie: 843.90 km (5.51%)
  • Czas na rowerze: 21d 11h 31m
  • Prędkość średnia: 20.30 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Nomisek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Świętokrzyskie 2011

Dystans całkowity:740.95 km (w terenie 25.00 km; 3.37%)
Czas w ruchu:32:45
Średnia prędkość:22.62 km/h
Suma podjazdów:3210 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:105.85 km i 4h 40m
Więcej statystyk

Ostrowiec - Kielce - (PKP) - Wrocław

Piątek, 6 maja 2011 | dodano:07.05.2011Kategoria Świętokrzyskie 2011
To był ostatni etap Tour de Świętokrzyskie - dojazd do Kielc, skąd o 16.41 miałem pociąg do Wrocławia. Żeby ominąć nieprzejezdny odcinek drogi w Trzciance, postanowiłem do Bartoszowin dojechać szlakiem turystycznym przez ŚPN - w Nowej Słupi wskoczyć na zielony, potem niebieski.

Na szlaku zielonym w ŚPN © Nomisek


Szlak był przepiękny, dobrze oznakowany, ale fragmentami trudny do przebycia nawet dla pieszego a co tu mówić o rowerze. Często musiałem schodzić z roweru aby np. przenieść go przez powalone w poprzek szlaku drzewa. Zanim dojechałem do asfaltu przed samymi Bartoszowinami, straciłem mnóstwo czasu i musiałem nieźle cisnąć aby nie spóźnić się na pociąg. Ostatecznie dotarłem pół godziny przed odjazdem, ale z roztargnienia zgubiłem okulary przeciwsłoneczne na PKP... Gdy wróciłem po 5 minutach zapytać czy ktoś nie znalazł - nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał.
Podróż przebiegła spokojnie, jechałem w ostatnim wagonie (służbowym) sam z rowerem.

W wagonie PKP © Nomisek


EPILOG
Wypad oceniam pozytywnie. Przejechałem dwa najdłuższe odcinki w życiu (220 i 150 km), sumarycznie w 7 dni przejechałem rekordową ilość kilometrów. Przejeżdżałem przez piękne tereny, odwiedziłem rodzinę i znajomych. In minus - pogoda. Było bardzo zimno i mokro, gdyby było cieplej pojeździł bym jeszcze więcej. Pojawił się też ból rzepki kolanowej - trzeba się temu przyjrzeć.

Wszystkie kilometry: 741
Przejeżdżałem przez województwa: dolnośląskie, opolskie, śląkie, małopolskie, świętokrzyskie, mazowieckie

> Dane wycieczki:
Km:82.90Km teren:10.00 Czas:04:18km/h:19.28
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:450mRower:Kellys - SAPHIX

Swięty Krzyż

Czwartek, 5 maja 2011 | dodano:05.05.2011Kategoria >100, Świętokrzyskie 2011
Pogoda nadal nie zachęcała do pedałowania. Ale cóż, w zasadzie nie chciałem stracić dnia urlopu, przeznaczonego właśnie na kręcenie. Święty Krzyż jest niejako symbolem Gór Świętokrzyskich i ten szczyt był moim dzisiejszym celem. Wyruszyłem bez przekonania około 11. Arktyczny wiatr w twarz powodował, że w dużym dyskomforcie, wolnym tempem przemieszczałem się do przodu. Duży chłód i pierwsze krople deszczu spowodowały, że już w Waśniowie rozważałem powrót. No ale dałem sobie czas do Nowej Słupi na ostateczną decyzję.

W oddali cel wycieczki © Nomisek


Będąc w Słupi było już tak blisko, że musiałem dojechać do celu. Zaraz jednak pojawiły się problemy natury logistycznej - remont drogi, która była nieprzejezdna nawet dla rowerów, gdyż w trakcie budowy było przejście podziemne dla zwierzyny (był to obszar Świętokrzyskiego Parku Narodowego). Przecisnąłem się jakoś lasem, a wracając na remontowany odcinek po kostki ugrzązłem w masie błotno - żwirowej. Buty wypłukałem w pobliskim strumyku. Potem odbiłem na Święty Krzyż - ok 5 km wspinaczki.

Na podjeździe na Święty Krzyż © Nomisek


Na 2 kilometry przed szczytem zaczął padać deszczyk, który po chwili zmienił się w... ŚNIEG!!! No pięknie myślę... Przy padającym śnieżku dojechałem na górę, gdzie zaświeciło piękne słońce!

Święty Krzyż - widok w kierunku Nowej Słupi © Nomisek


Święty Krzyż - nadajnik telewizji TVP © Nomisek


Zmieniłem przemoczone koszulki (z krótkim i długim rękawkiem) na bluzę. Okazało się, że dużo lepiej ogrzewa ciało. Chwilę porozmawiałem jeszcze z rowerzystą z Warszawy, który wraz z grupą podróżował po Górach Świętokrzyskich i puściłem się w bardzo przyjemny zjazd w dół. Postanowiłem nie wracać przez nieprzejezdny odcinek w kierunku Nowej Słupi i przez Czaplów i Makoszyn skierowałem się w kierunku Łagowa.

Bociany w Czaplowie :) © Nomisek


Na tym odcinku słonko świeciło, wiatr już nie przeszkadzał, tereny piękne, jechało się więc wyśmienicie. Gorzej już było na DK74, na której nie było pobocza i gęsto jeżdżące TIRy budziły we mnie wielką trwogę. Po drodze kolejne opady deszczu, jednak prędkość oscylowała pomiędzy 40 a 50 km/h (co w znacznej mierze było zasługą TIRów). Za ich "zasługą" parokrotnie lądowałem też na poboczu.

Opatów - Marcinkowice © Nomisek


Od Opatowa aura dorzuciła jeszcze do swojego repertuaru trochę gradu.

Dane wycieczki:
Km:112.45Km teren:0.00 Czas:05:00km/h:22.49
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:920mRower:Kellys - SAPHIX

Ostrowiec - Kunów - Kałków - Nowa Słupia - Ostrowiec

Środa, 4 maja 2011 | dodano:04.05.2011Kategoria Świętokrzyskie 2011
Popołudniowe słońce i nieco wyższa temperatura zachęciła mnie do zrealizowania zaplanowanej trasy. Zaraz po starcie założyłem kurtkę aby chroniła mnie przed przenikliwym zimnym wiatrem. Pierwsze kilometry bardzo wolno, gdyż dokucza mi ból w okolicy rzepki. Po godzinie się rozgrzałem i mogłem lekko przycisnąć. Duże wrażenie zrobiły na mnie odwiedzone po latach tereny, zapora we Wiórach, Sanktuarium Maryjne w Kałkowie oraz przyroda. W Nowej Słupi odwiedziłem kolegę, a jego żona poczęstowała mnie talerzem przepysznej zupy. jeszcze raz dzięki. Posiedziałem godzinkę i tuż przed zmrokiem zameldowałem się w Ostrowcu.

zapora we Wiórach © Nomisek


Golgota w Kałkowie © Nomisek


Krajobraz Gór świętokrzyskich © Nomisek


wiatrak w Szwarszowicach © Nomisek


wierny przyjaciel © Nomisek


Dane wycieczki:
Km:69.15Km teren:0.00 Czas:03:08km/h:22.07
Pr. maks.:0.00Temperatura:12.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:440mRower:Kellys - SAPHIX

Ostrowiec - Sienno - Bałtów - Ostrowiec

Wtorek, 3 maja 2011 | dodano:03.05.2011Kategoria Świętokrzyskie 2011
Czwarty dzień jazdy i trzeci raz przemoczony do suchej nitki. 40 km w deszczu. Do tego porywisty wiatr. Na szczęście pętla ma to do siebie, że jak raz wieje w twarz to zwykle wieje też w plecy, więc od Bałtowa z wiatrem. Piękne tereny świętokrzyskie.

Dane wycieczki:
Km:43.80Km teren:0.00 Czas:01:53km/h:23.26
Pr. maks.:0.00Temperatura:8.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:140mRower:Kellys - SAPHIX

Wrocław - Ostrowiec Świętokrzyski - etap trzeci

Poniedziałek, 2 maja 2011 | dodano:02.05.2011Kategoria Świętokrzyskie 2011
Staszów - Ostrowiec Św.

Planowałem pospać trochę dłużej, ale zostałem brutalnie obudzony przez jakiegoś pracusia na pobliskiej budowie, który chyba walił jakąś metalową brechą w jakiś stalowy słup. Wrrr. No ale jak już wstałem przed 7, ogarnąłem mieszkanie, zjadłem śniadanie i wyjechałem. Pogodzony z losem, że na pewno i dziś będę zmoczony. Gęste chmury jednak się rozeszły dokuczał mi tylko arktyczny wiatr. Po paru kilometrach zamieniłem bluzkę na kurtkę i zrobiło się ok. Po drodze odwiedziłem jeszcze babcie w Wygiełzowie oraz dziadka żony w Opatowie i na 15 dojechałem do rodziców na obiad! Cel został osiągnięty, a w środę, po dniu odpoczynku, ruszam w góry świętokrzyskie - jeżeli oczywiście nie będzie padać.

Dane wycieczki:
Km:58.15Km teren:0.00 Czas:02:36km/h:22.37
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:310mRower:Kellys - SAPHIX

Wrocław - Ostrowiec Świętokrzyski - etap drugi

Niedziela, 1 maja 2011 | dodano:02.05.2011Kategoria >100, Świętokrzyskie 2011
Zawiercie - Staszów

Niedługo cieszyłem się ze świeżo wypranego ubrania. Mocno zachmurzone niebo, po chwili zrzuciło na mnie pierwsze krople. Po kilku kilometrach deszcz zgęstniał, wiatr się wzmógł, nawet radio nie mogło złapać żadnej stacji... Perspektywa kilku godzin w deszczu lekko podłamała mnie psychicznie, ale wtedy właśnie po raz kolejny pomyślałem sobie o mojej dedykacji i załamanie minęło w jednej chwili. Kilometry przybywały bardzo powoli, ale w Żarnowcu pogoda zlitowała się nade mną i przestało padać. Jeszcze tylko wiatr pozostał. Niestety w twarz. I tak mijałem kolejne wioski, piękne krajobrazy. Dolina Nidy zrobiła na mnie duże wrażenie. Od Pińczowa pojawiło się trochę słońca i im bliżej celu jechał się lepiej! Od Stopnicy jak na skrzydłach dojechałem do Staszowa.

Staszów © Nomisek


Dane wycieczki:
Km:152.30Km teren:0.00 Czas:06:45km/h:22.56
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:460mRower:Kellys - SAPHIX

Wrocław - Ostrowiec Świętokrzyski - etap pierwszy

Sobota, 30 kwietnia 2011 | dodano:02.05.2011Kategoria >100, Świętokrzyskie 2011, >200
PROLOG
Równo rok temu przeszedłem operację kolana, po której przez 3 tygodnie nie byłem w stanie funkcjonować samodzielnie, przez kolejne kilka tygodni skazany byłem na opiekę. Przez ten ciężki dla mnie okres moglem liczyć na moją żonę, która wykazała nadludzką siłę i cierpliwość poświęcając dla mnie cały swój czas, za co jestem jej niezmiernie wdzięczny. Jej też chciałem zadedykować tę wyprawę.

Może dla niektórych te kilometry nic nie znaczą, ale dla mnie jest to jakiś wyczyn.

Pierwszy etap - Wrocław - Zawiercie

Po piątkowych przygotowaniach (pakowanie, prowiant) wstałem o 4.45 i po śniadanku wyruszyłem w trasę o 5.30. Już na pierwszych kilometrach pojawiły się problemy techniczne - spadała mi torba mocowana na kierownicy. Szybko jednak zastosowałem rozwiązanie, które sprawdziło się w 100%. Jechało się świetnie, pomimo lekkiego wiatru w twarz. Szybko okazało się, że wytyczona przeze mnie trasa prowadzi nie tylko przez drogi asfaltowe, ale i gruntowe. Tak było od Rogalic do Mąkoszyc, a później z Pokoju do Murowa. Pomyliłem także drogę w Zagwiździu i aby dojechać do trasy, ok. 5 km przejechałem prze las (Grabice - Budkowice Stare). Duży uśmiech na mojej twarzy wywołała niemiecka nazwa miasta Dobrodzień, która brzmi po prostu Gutentag :). Bardzo dobre wrażenie zrobił na mnie Lubliniec, który ma bardzo dobrze rozwiniętą sieć ścieżek rowerowych. Przez całe miasto po nich jechałem, ciągnęła się również przez wiele kilometrów za miastem w kierunku Koszęcina. Ostatnie 40 km przejechane w deszczu, miejscami bardzo obfitym, oraz burzą. Do Zawiercia dojechałem przemoczony do suchej nitki, ale w bardzo dobrej kondycji. Ciocia czekała na mnie z zalewajką i naleśnikami z serem, a na deser sernik i piwko!
Na trasie miałem tylko jeden kryzys, pomiędzy 160 a 170 km, ale posiłek makaronowy spowodował szybką regenerację!

Dane wycieczki:
Km:222.20Km teren:15.00 Czas:09:05km/h:24.46
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:490mRower:Kellys - SAPHIX
`
Blogi rowerowe na www.bikestats.pl