Swięty Krzyż
Czwartek, 5 maja 2011 | dodano:05.05.2011Kategoria >100, Świętokrzyskie 2011
Pogoda nadal nie zachęcała do pedałowania. Ale cóż, w zasadzie nie chciałem stracić dnia urlopu, przeznaczonego właśnie na kręcenie. Święty Krzyż jest niejako symbolem Gór Świętokrzyskich i ten szczyt był moim dzisiejszym celem. Wyruszyłem bez przekonania około 11. Arktyczny wiatr w twarz powodował, że w dużym dyskomforcie, wolnym tempem przemieszczałem się do przodu. Duży chłód i pierwsze krople deszczu spowodowały, że już w Waśniowie rozważałem powrót. No ale dałem sobie czas do Nowej Słupi na ostateczną decyzję.
Będąc w Słupi było już tak blisko, że musiałem dojechać do celu. Zaraz jednak pojawiły się problemy natury logistycznej - remont drogi, która była nieprzejezdna nawet dla rowerów, gdyż w trakcie budowy było przejście podziemne dla zwierzyny (był to obszar Świętokrzyskiego Parku Narodowego). Przecisnąłem się jakoś lasem, a wracając na remontowany odcinek po kostki ugrzązłem w masie błotno - żwirowej. Buty wypłukałem w pobliskim strumyku. Potem odbiłem na Święty Krzyż - ok 5 km wspinaczki.
Na 2 kilometry przed szczytem zaczął padać deszczyk, który po chwili zmienił się w... ŚNIEG!!! No pięknie myślę... Przy padającym śnieżku dojechałem na górę, gdzie zaświeciło piękne słońce!
Zmieniłem przemoczone koszulki (z krótkim i długim rękawkiem) na bluzę. Okazało się, że dużo lepiej ogrzewa ciało. Chwilę porozmawiałem jeszcze z rowerzystą z Warszawy, który wraz z grupą podróżował po Górach Świętokrzyskich i puściłem się w bardzo przyjemny zjazd w dół. Postanowiłem nie wracać przez nieprzejezdny odcinek w kierunku Nowej Słupi i przez Czaplów i Makoszyn skierowałem się w kierunku Łagowa.
Na tym odcinku słonko świeciło, wiatr już nie przeszkadzał, tereny piękne, jechało się więc wyśmienicie. Gorzej już było na DK74, na której nie było pobocza i gęsto jeżdżące TIRy budziły we mnie wielką trwogę. Po drodze kolejne opady deszczu, jednak prędkość oscylowała pomiędzy 40 a 50 km/h (co w znacznej mierze było zasługą TIRów). Za ich "zasługą" parokrotnie lądowałem też na poboczu.
Od Opatowa aura dorzuciła jeszcze do swojego repertuaru trochę gradu.
W oddali cel wycieczki© Nomisek
Będąc w Słupi było już tak blisko, że musiałem dojechać do celu. Zaraz jednak pojawiły się problemy natury logistycznej - remont drogi, która była nieprzejezdna nawet dla rowerów, gdyż w trakcie budowy było przejście podziemne dla zwierzyny (był to obszar Świętokrzyskiego Parku Narodowego). Przecisnąłem się jakoś lasem, a wracając na remontowany odcinek po kostki ugrzązłem w masie błotno - żwirowej. Buty wypłukałem w pobliskim strumyku. Potem odbiłem na Święty Krzyż - ok 5 km wspinaczki.
Na podjeździe na Święty Krzyż© Nomisek
Na 2 kilometry przed szczytem zaczął padać deszczyk, który po chwili zmienił się w... ŚNIEG!!! No pięknie myślę... Przy padającym śnieżku dojechałem na górę, gdzie zaświeciło piękne słońce!
Święty Krzyż - widok w kierunku Nowej Słupi© Nomisek
Święty Krzyż - nadajnik telewizji TVP© Nomisek
Zmieniłem przemoczone koszulki (z krótkim i długim rękawkiem) na bluzę. Okazało się, że dużo lepiej ogrzewa ciało. Chwilę porozmawiałem jeszcze z rowerzystą z Warszawy, który wraz z grupą podróżował po Górach Świętokrzyskich i puściłem się w bardzo przyjemny zjazd w dół. Postanowiłem nie wracać przez nieprzejezdny odcinek w kierunku Nowej Słupi i przez Czaplów i Makoszyn skierowałem się w kierunku Łagowa.
Bociany w Czaplowie :)© Nomisek
Na tym odcinku słonko świeciło, wiatr już nie przeszkadzał, tereny piękne, jechało się więc wyśmienicie. Gorzej już było na DK74, na której nie było pobocza i gęsto jeżdżące TIRy budziły we mnie wielką trwogę. Po drodze kolejne opady deszczu, jednak prędkość oscylowała pomiędzy 40 a 50 km/h (co w znacznej mierze było zasługą TIRów). Za ich "zasługą" parokrotnie lądowałem też na poboczu.
Opatów - Marcinkowice© Nomisek
Od Opatowa aura dorzuciła jeszcze do swojego repertuaru trochę gradu.
Dane wycieczki:
Km: | 112.45 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:00 | km/h: | 22.49 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 920m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj