Ostrowiec - Kielce - (PKP) - Wrocław
Piątek, 6 maja 2011 | dodano:07.05.2011Kategoria Świętokrzyskie 2011
To był ostatni etap Tour de Świętokrzyskie - dojazd do Kielc, skąd o 16.41 miałem pociąg do Wrocławia. Żeby ominąć nieprzejezdny odcinek drogi w Trzciance, postanowiłem do Bartoszowin dojechać szlakiem turystycznym przez ŚPN - w Nowej Słupi wskoczyć na zielony, potem niebieski.
Szlak był przepiękny, dobrze oznakowany, ale fragmentami trudny do przebycia nawet dla pieszego a co tu mówić o rowerze. Często musiałem schodzić z roweru aby np. przenieść go przez powalone w poprzek szlaku drzewa. Zanim dojechałem do asfaltu przed samymi Bartoszowinami, straciłem mnóstwo czasu i musiałem nieźle cisnąć aby nie spóźnić się na pociąg. Ostatecznie dotarłem pół godziny przed odjazdem, ale z roztargnienia zgubiłem okulary przeciwsłoneczne na PKP... Gdy wróciłem po 5 minutach zapytać czy ktoś nie znalazł - nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał.
Podróż przebiegła spokojnie, jechałem w ostatnim wagonie (służbowym) sam z rowerem.
EPILOG
Wypad oceniam pozytywnie. Przejechałem dwa najdłuższe odcinki w życiu (220 i 150 km), sumarycznie w 7 dni przejechałem rekordową ilość kilometrów. Przejeżdżałem przez piękne tereny, odwiedziłem rodzinę i znajomych. In minus - pogoda. Było bardzo zimno i mokro, gdyby było cieplej pojeździł bym jeszcze więcej. Pojawił się też ból rzepki kolanowej - trzeba się temu przyjrzeć.
Wszystkie kilometry: 741
Przejeżdżałem przez województwa: dolnośląskie, opolskie, śląkie, małopolskie, świętokrzyskie, mazowieckie
>
Na szlaku zielonym w ŚPN© Nomisek
Szlak był przepiękny, dobrze oznakowany, ale fragmentami trudny do przebycia nawet dla pieszego a co tu mówić o rowerze. Często musiałem schodzić z roweru aby np. przenieść go przez powalone w poprzek szlaku drzewa. Zanim dojechałem do asfaltu przed samymi Bartoszowinami, straciłem mnóstwo czasu i musiałem nieźle cisnąć aby nie spóźnić się na pociąg. Ostatecznie dotarłem pół godziny przed odjazdem, ale z roztargnienia zgubiłem okulary przeciwsłoneczne na PKP... Gdy wróciłem po 5 minutach zapytać czy ktoś nie znalazł - nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał.
Podróż przebiegła spokojnie, jechałem w ostatnim wagonie (służbowym) sam z rowerem.
W wagonie PKP© Nomisek
EPILOG
Wypad oceniam pozytywnie. Przejechałem dwa najdłuższe odcinki w życiu (220 i 150 km), sumarycznie w 7 dni przejechałem rekordową ilość kilometrów. Przejeżdżałem przez piękne tereny, odwiedziłem rodzinę i znajomych. In minus - pogoda. Było bardzo zimno i mokro, gdyby było cieplej pojeździł bym jeszcze więcej. Pojawił się też ból rzepki kolanowej - trzeba się temu przyjrzeć.
Wszystkie kilometry: 741
Przejeżdżałem przez województwa: dolnośląskie, opolskie, śląkie, małopolskie, świętokrzyskie, mazowieckie
>
Dane wycieczki:
Km: | 82.90 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 04:18 | km/h: | 19.28 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 450m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj