Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2010
Dystans całkowity: | 172.28 km (w terenie 0.30 km; 0.17%) |
Czas w ruchu: | 07:42 |
Średnia prędkość: | 22.37 km/h |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 57.43 km i 2h 34m |
Więcej statystyk |
jesiennie...
Niedziela, 26 września 2010 | dodano:26.09.2010
Po trzech tygodniach bez roweru (2 tyg. wczasy + tydzień odpoczynku), po długiej walce z własnym lenistwem i z pogodą, postanowiłem wsiąść na rower i pooddychać jesiennym powietrzem. Przez całą przejażdżkę towarzyszył mi deszczyk i mocny wiatr. Mimo tego było bardzo przyjemnie. Nowe rękawice z Lidla sprawdziły się przy takiej pogodzie. Trochę tylko wiał po uszach, bo nie udało mi się odnaleźć opaski.
Dane wycieczki:
Km: | 10.68 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 20.02 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 12.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
Milicz
Niedziela, 5 września 2010 | dodano:05.09.2010Kategoria >100
Gdy rano otworzyłem jedno oko, ujrzałem piękną pogodę i zdecydowałem się zrealizować trasę, którą planowałem od 2 tygodni. Celem miał być Milicz, czyli okolica w której jeszcze nie byłem, nie tylko na rowerze. Tak więc po śniadanku wyruszyłem przed g. 10. Jechałem kolejno przez Łozinę-Ludgierzowice-Złotów-Czeszów. I tu zgubiłem trasę, bo skręcając w ulicę milicką wyjechałem w Bukowicach zamiast w Łazach. Odbiłem więc na Łazy, po czym chciałem kierować się na Czarnogożdzice, ale... dojechałem do krajowej 15tki. Na szczęście po kilkuset metrach udało mi się z niej zjechać i przez Świebodów dojechałem do Czarnogoździć, po czym wzdłuż 15stki ścieżką rowerową dojechałem do Milicza (60km). Samo miasteczko - nic ciekawego, moją uwagę zwrócił jedynie piękny kościół. Posiedziałem chwilę na ławeczce koło Orlenu, posiliłem się i ruszyłem w drogę powrotną. Przez Sławoszowice dotarłem do Rudy milickiej, gdzie znajdowały się malownicze stawy - Rezerwat Stawy milickie. A ile ptactwa wodnego! Takiej ilości jeszcze nie widziałem. Następnie staw w Grabownicy, gdzie miałem także przyjemność obserwować dzięcioła w akcji! Nieźle naparzał!
Kolejne wioski jakie mijałem to Czatkowice, Kotlarka, Luboradów, Żeleźniki (nie było w planie), Brzostowo, Bukowice (tu wreszcie napotkałem otwarty sklep i po 30 kilometrach "na sucho" wreszcie zakupiłem picie oraz miałem sposobność oglądania korowodu dożynkowego). Potem chciałem dojechać do Białego Błota, ale przegapiłem jakiś zakrę i wylądowałem znowu w Złotowie, ehhh. Aby nie wracać tą samą drogą w Ludgierzowicach skręciłem w prawo na Zawononię i dojechałem do domu przez Tarnowiec, Boleścin, Siedlec.
I tak oto wyszedł rekord sezonu, a także prawdopodobnie "życiówka"! Miałem jeszcze pewne rezerwy siłowe, jednak byłem strasznie wygłodniały.
Kolejne wioski jakie mijałem to Czatkowice, Kotlarka, Luboradów, Żeleźniki (nie było w planie), Brzostowo, Bukowice (tu wreszcie napotkałem otwarty sklep i po 30 kilometrach "na sucho" wreszcie zakupiłem picie oraz miałem sposobność oglądania korowodu dożynkowego). Potem chciałem dojechać do Białego Błota, ale przegapiłem jakiś zakrę i wylądowałem znowu w Złotowie, ehhh. Aby nie wracać tą samą drogą w Ludgierzowicach skręciłem w prawo na Zawononię i dojechałem do domu przez Tarnowiec, Boleścin, Siedlec.
I tak oto wyszedł rekord sezonu, a także prawdopodobnie "życiówka"! Miałem jeszcze pewne rezerwy siłowe, jednak byłem strasznie wygłodniały.
Dane wycieczki:
Km: | 142.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:45 | km/h: | 24.78 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 15.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
Wrocławskie wyspy
Piątek, 3 września 2010 | dodano:04.09.2010Kategoria w towarzystwie
Przejażdżka po Wrocławiu, a właściwie celem były wyspy. W drodze powrotnej pomimo długiego rękawa zmarzłem. Czyżby jesień?
Dane wycieczki:
Km: | 19.10 | Km teren: | 0.30 | Czas: | 01:25 | km/h: | 13.48 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 13.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys - SAPHIX |