Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2011
Dystans całkowity: | 683.85 km (w terenie 10.00 km; 1.46%) |
Czas w ruchu: | 30:16 |
Średnia prędkość: | 22.59 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.60 km/h |
Suma podjazdów: | 2720 m |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 52.60 km i 2h 19m |
Więcej statystyk |
Pierwsza gleba z powodu SPD
Środa, 25 maja 2011 | dodano:25.06.2011
Do dentysty do Kiełczowa, powrót przez Wilczyce. Zaraz po wyjeździe z domu dojeżdżając do ulicy wypiąłem lewą nogę a balans ciała skierowałem na prawą stronę. Skończyło się glebą.
Dane wycieczki:
Km: | 17.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:51 | km/h: | 20.35 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
bardzo ciepło!
Niedziela, 22 maja 2011 | dodano:22.05.2011Kategoria >100
Nareszcie piękna pogoda. Wyjechałem koło 11. Było tak ciepło, że po 30km zdjąłem koszulkę (założyłem ponownie na 80 km.) i troszkę strzaskałem ciałko. Zaplanowane miałem jakieś 50 km, reszta miała być dobrana wg samopoczucia. A że jechało się cudownie, przejechałem setkę. Bardzo przyjemnie jeździ się podrzędnymi dróżkami wiejskimi - zero ruchu, piękna przyroda, świeże powietrze!
Była to pierwsza dłuższa przejażdżka w SPD i muszę przyznać, że efekty są namacalne - licznik wyświetlał prędkość o 3-4 km większą niż zwykle, co przełożyło się na dosyć wysoką jak na mnie średnią prędkość.
Dom - Pawłowice - Siedlec - Tokary - Łozina - Bierzyce - Zaprężyn - Krakowiany - Boleścin - Tarnowiec - Cielęcin - Rzędziszowice - Siekierowice - Dobroszyce - Oleśnica - Ligota Wielka - Dziuplina - Miłoszyce - Dobrzykowice - Kiełczówek - dom
Była to pierwsza dłuższa przejażdżka w SPD i muszę przyznać, że efekty są namacalne - licznik wyświetlał prędkość o 3-4 km większą niż zwykle, co przełożyło się na dosyć wysoką jak na mnie średnią prędkość.
Dom - Pawłowice - Siedlec - Tokary - Łozina - Bierzyce - Zaprężyn - Krakowiany - Boleścin - Tarnowiec - Cielęcin - Rzędziszowice - Siekierowice - Dobroszyce - Oleśnica - Ligota Wielka - Dziuplina - Miłoszyce - Dobrzykowice - Kiełczówek - dom
Dane wycieczki:
Km: | 100.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:42 | km/h: | 27.14 |
Pr. maks.: | 63.60 | Temperatura: | 27.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
Zakupy
Sobota, 21 maja 2011 | dodano:21.05.2011
Galeria młyn + lidl
Dane wycieczki:
Km: | 11.16 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:29 | km/h: | 23.09 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
Praca
Piątek, 20 maja 2011 | dodano:21.05.2011
Smarowanie łańcucha.
Dane wycieczki:
Km: | 6.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:18 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
Na piłkę
Czwartek, 19 maja 2011 | dodano:19.05.2011
Dane wycieczki:
Km: | 10.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 24.22 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
Test SPD
Wtorek, 17 maja 2011 | dodano:17.05.2011
Krótka przejażdżka celem przetestowania nowych SPD M520. Dziewiczy przejazd zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Jeszcze tylko trochę wprawy, bo na razie albo cisnę, albo ciągnę:)
Dane wycieczki:
Km: | 10.18 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:24 | km/h: | 25.45 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
Na piłkę
Czwartek, 12 maja 2011 | dodano:12.05.2011
Jak wsiadam na rower to pewne jest jedno - że będzie padać. W drodze powrotnej majowy deszczyk przemoczył mnie do suchej nitki.
Dane wycieczki:
Km: | 9.16 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 21.98 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
Ostrowiec - Kielce - (PKP) - Wrocław
Piątek, 6 maja 2011 | dodano:07.05.2011Kategoria Świętokrzyskie 2011
To był ostatni etap Tour de Świętokrzyskie - dojazd do Kielc, skąd o 16.41 miałem pociąg do Wrocławia. Żeby ominąć nieprzejezdny odcinek drogi w Trzciance, postanowiłem do Bartoszowin dojechać szlakiem turystycznym przez ŚPN - w Nowej Słupi wskoczyć na zielony, potem niebieski.
Szlak był przepiękny, dobrze oznakowany, ale fragmentami trudny do przebycia nawet dla pieszego a co tu mówić o rowerze. Często musiałem schodzić z roweru aby np. przenieść go przez powalone w poprzek szlaku drzewa. Zanim dojechałem do asfaltu przed samymi Bartoszowinami, straciłem mnóstwo czasu i musiałem nieźle cisnąć aby nie spóźnić się na pociąg. Ostatecznie dotarłem pół godziny przed odjazdem, ale z roztargnienia zgubiłem okulary przeciwsłoneczne na PKP... Gdy wróciłem po 5 minutach zapytać czy ktoś nie znalazł - nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał.
Podróż przebiegła spokojnie, jechałem w ostatnim wagonie (służbowym) sam z rowerem.
EPILOG
Wypad oceniam pozytywnie. Przejechałem dwa najdłuższe odcinki w życiu (220 i 150 km), sumarycznie w 7 dni przejechałem rekordową ilość kilometrów. Przejeżdżałem przez piękne tereny, odwiedziłem rodzinę i znajomych. In minus - pogoda. Było bardzo zimno i mokro, gdyby było cieplej pojeździł bym jeszcze więcej. Pojawił się też ból rzepki kolanowej - trzeba się temu przyjrzeć.
Wszystkie kilometry: 741
Przejeżdżałem przez województwa: dolnośląskie, opolskie, śląkie, małopolskie, świętokrzyskie, mazowieckie
>
Na szlaku zielonym w ŚPN© Nomisek
Szlak był przepiękny, dobrze oznakowany, ale fragmentami trudny do przebycia nawet dla pieszego a co tu mówić o rowerze. Często musiałem schodzić z roweru aby np. przenieść go przez powalone w poprzek szlaku drzewa. Zanim dojechałem do asfaltu przed samymi Bartoszowinami, straciłem mnóstwo czasu i musiałem nieźle cisnąć aby nie spóźnić się na pociąg. Ostatecznie dotarłem pół godziny przed odjazdem, ale z roztargnienia zgubiłem okulary przeciwsłoneczne na PKP... Gdy wróciłem po 5 minutach zapytać czy ktoś nie znalazł - nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał.
Podróż przebiegła spokojnie, jechałem w ostatnim wagonie (służbowym) sam z rowerem.
W wagonie PKP© Nomisek
EPILOG
Wypad oceniam pozytywnie. Przejechałem dwa najdłuższe odcinki w życiu (220 i 150 km), sumarycznie w 7 dni przejechałem rekordową ilość kilometrów. Przejeżdżałem przez piękne tereny, odwiedziłem rodzinę i znajomych. In minus - pogoda. Było bardzo zimno i mokro, gdyby było cieplej pojeździł bym jeszcze więcej. Pojawił się też ból rzepki kolanowej - trzeba się temu przyjrzeć.
Wszystkie kilometry: 741
Przejeżdżałem przez województwa: dolnośląskie, opolskie, śląkie, małopolskie, świętokrzyskie, mazowieckie
>
Dane wycieczki:
Km: | 82.90 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 04:18 | km/h: | 19.28 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 450m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
Swięty Krzyż
Czwartek, 5 maja 2011 | dodano:05.05.2011Kategoria >100, Świętokrzyskie 2011
Pogoda nadal nie zachęcała do pedałowania. Ale cóż, w zasadzie nie chciałem stracić dnia urlopu, przeznaczonego właśnie na kręcenie. Święty Krzyż jest niejako symbolem Gór Świętokrzyskich i ten szczyt był moim dzisiejszym celem. Wyruszyłem bez przekonania około 11. Arktyczny wiatr w twarz powodował, że w dużym dyskomforcie, wolnym tempem przemieszczałem się do przodu. Duży chłód i pierwsze krople deszczu spowodowały, że już w Waśniowie rozważałem powrót. No ale dałem sobie czas do Nowej Słupi na ostateczną decyzję.
Będąc w Słupi było już tak blisko, że musiałem dojechać do celu. Zaraz jednak pojawiły się problemy natury logistycznej - remont drogi, która była nieprzejezdna nawet dla rowerów, gdyż w trakcie budowy było przejście podziemne dla zwierzyny (był to obszar Świętokrzyskiego Parku Narodowego). Przecisnąłem się jakoś lasem, a wracając na remontowany odcinek po kostki ugrzązłem w masie błotno - żwirowej. Buty wypłukałem w pobliskim strumyku. Potem odbiłem na Święty Krzyż - ok 5 km wspinaczki.
Na 2 kilometry przed szczytem zaczął padać deszczyk, który po chwili zmienił się w... ŚNIEG!!! No pięknie myślę... Przy padającym śnieżku dojechałem na górę, gdzie zaświeciło piękne słońce!
Zmieniłem przemoczone koszulki (z krótkim i długim rękawkiem) na bluzę. Okazało się, że dużo lepiej ogrzewa ciało. Chwilę porozmawiałem jeszcze z rowerzystą z Warszawy, który wraz z grupą podróżował po Górach Świętokrzyskich i puściłem się w bardzo przyjemny zjazd w dół. Postanowiłem nie wracać przez nieprzejezdny odcinek w kierunku Nowej Słupi i przez Czaplów i Makoszyn skierowałem się w kierunku Łagowa.
Na tym odcinku słonko świeciło, wiatr już nie przeszkadzał, tereny piękne, jechało się więc wyśmienicie. Gorzej już było na DK74, na której nie było pobocza i gęsto jeżdżące TIRy budziły we mnie wielką trwogę. Po drodze kolejne opady deszczu, jednak prędkość oscylowała pomiędzy 40 a 50 km/h (co w znacznej mierze było zasługą TIRów). Za ich "zasługą" parokrotnie lądowałem też na poboczu.
Od Opatowa aura dorzuciła jeszcze do swojego repertuaru trochę gradu.
W oddali cel wycieczki© Nomisek
Będąc w Słupi było już tak blisko, że musiałem dojechać do celu. Zaraz jednak pojawiły się problemy natury logistycznej - remont drogi, która była nieprzejezdna nawet dla rowerów, gdyż w trakcie budowy było przejście podziemne dla zwierzyny (był to obszar Świętokrzyskiego Parku Narodowego). Przecisnąłem się jakoś lasem, a wracając na remontowany odcinek po kostki ugrzązłem w masie błotno - żwirowej. Buty wypłukałem w pobliskim strumyku. Potem odbiłem na Święty Krzyż - ok 5 km wspinaczki.
Na podjeździe na Święty Krzyż© Nomisek
Na 2 kilometry przed szczytem zaczął padać deszczyk, który po chwili zmienił się w... ŚNIEG!!! No pięknie myślę... Przy padającym śnieżku dojechałem na górę, gdzie zaświeciło piękne słońce!
Święty Krzyż - widok w kierunku Nowej Słupi© Nomisek
Święty Krzyż - nadajnik telewizji TVP© Nomisek
Zmieniłem przemoczone koszulki (z krótkim i długim rękawkiem) na bluzę. Okazało się, że dużo lepiej ogrzewa ciało. Chwilę porozmawiałem jeszcze z rowerzystą z Warszawy, który wraz z grupą podróżował po Górach Świętokrzyskich i puściłem się w bardzo przyjemny zjazd w dół. Postanowiłem nie wracać przez nieprzejezdny odcinek w kierunku Nowej Słupi i przez Czaplów i Makoszyn skierowałem się w kierunku Łagowa.
Bociany w Czaplowie :)© Nomisek
Na tym odcinku słonko świeciło, wiatr już nie przeszkadzał, tereny piękne, jechało się więc wyśmienicie. Gorzej już było na DK74, na której nie było pobocza i gęsto jeżdżące TIRy budziły we mnie wielką trwogę. Po drodze kolejne opady deszczu, jednak prędkość oscylowała pomiędzy 40 a 50 km/h (co w znacznej mierze było zasługą TIRów). Za ich "zasługą" parokrotnie lądowałem też na poboczu.
Opatów - Marcinkowice© Nomisek
Od Opatowa aura dorzuciła jeszcze do swojego repertuaru trochę gradu.
Dane wycieczki:
Km: | 112.45 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:00 | km/h: | 22.49 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 920m | Rower: | Kellys - SAPHIX |
Ostrowiec - Kunów - Kałków - Nowa Słupia - Ostrowiec
Środa, 4 maja 2011 | dodano:04.05.2011Kategoria Świętokrzyskie 2011
Popołudniowe słońce i nieco wyższa temperatura zachęciła mnie do zrealizowania zaplanowanej trasy. Zaraz po starcie założyłem kurtkę aby chroniła mnie przed przenikliwym zimnym wiatrem. Pierwsze kilometry bardzo wolno, gdyż dokucza mi ból w okolicy rzepki. Po godzinie się rozgrzałem i mogłem lekko przycisnąć. Duże wrażenie zrobiły na mnie odwiedzone po latach tereny, zapora we Wiórach, Sanktuarium Maryjne w Kałkowie oraz przyroda. W Nowej Słupi odwiedziłem kolegę, a jego żona poczęstowała mnie talerzem przepysznej zupy. jeszcze raz dzięki. Posiedziałem godzinkę i tuż przed zmrokiem zameldowałem się w Ostrowcu.
zapora we Wiórach© Nomisek
Golgota w Kałkowie© Nomisek
Krajobraz Gór świętokrzyskich© Nomisek
wiatrak w Szwarszowicach© Nomisek
wierny przyjaciel© Nomisek
Dane wycieczki:
Km: | 69.15 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:08 | km/h: | 22.07 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 12.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 440m | Rower: | Kellys - SAPHIX |